(notka i komentarze są automatycznym importem z Bloxa, w razie rażących błędów proszę o info na boniWYTNIJ@clouds-forge.eu)Na dniach Samsung ekspresowo przegrał z Applem w USA pierwszą sprawę o patenta w "wojnie mobilków", bodaj w pierwszej instancji, i pewnie w większości słusznie, bo fakt, rżnął i rżnie, takie są fakty; no a w mniejszości i w niektórych punktach pewnie trochę niesprawiedliwie, bo Apple opatentuje cokolwiek co da się opatentować, bo tak lubi.
Inna sprawa, w kogo tak naprawdę celuje Apple, pozywając Samsunga a nawet jeszcze bardziej HTC (co jest w trakcie) - bo w tle majaczy cień Google z Androidem (a nawet, o ile pamiętam, patenty o które Apple pozwał HTC są kupione wprost od Googla...). Więc dzieje się i będzie się działo, choć mi to robi w zasadzie meh, ot, ciekawostki i przyczynki do zadumy na popieprzonym systemem prawa i patentowym w USA.
I z tej zadumy poszedłem sobie popatrzeć do The United States Patens and Trademark Office, co tam ciekawego i innowacyjnego Apple ma W TRAKCIE patentowania. Jak już pośmiałem się nad wielce innowacyjnym i wartym ochrony patentowej kształtem doku do (chyba) ipada i osłonki (chyba) ipoda czy podobnego, doszedłem do rzeczy mniej śmiesznej (wklejam kopie oraz linki, żeby nie zginęło za jakiś czas):
Oto brief (a tu link do oryginału):
Zapewne jakiś sztab w Applu (jw. cóż za "lista płac"...) sprawdził, że to da się w USA opatentować, i nie zostanie uwalone jako prior art - ale moim skromnym zdaniem i na pierwszy rzut oka, to jest właśnie próba patologicznego opatentowania koła... Ale myślę se, może mylę się, może za mało w życiu widziałem wyświetlaczy i bebechów elektroniki, no popatrzę na szczegóły, więc klikam na full text (niewiele) i na images (parę jest). I tu niespodziewanie skoczyła mi gula, i z meh zrobiło się hejt, bo oto co zobaczyłem, gdy chciałem pooglądać szczegóły:
Tak, drodzy moi, żeby zobaczyć obrazki zgłoszonego do USPTO patentu Apple Inc, mniejsza z tym, czy patentu wyjętego z dupy, musiałbym sobie zainstalować Apple Quicktime. Oczywiście, takiego wała; i na tym moje dociekania na głupie tematy okołopatentowe ekspresowo się kończą.
I tylko po raz kolejny zostaję w zdumieniu, jak bardzo US Law and Order są jakimś pieprzonym średniowieczem skrzyżowanym z oligo-mono-psychiatryko-polem - ale gdybym był np. konkurencją Apple monitorującą zgłaszane przez nich idiotyczne patenty, to chyba czułbym się, jakby mi napluto w twarz.