2014 był niezły. Stabilnie. Bez większych napinek. Raczej zdrowi i szczęśliwi. Objechaliśmy spory kawałek Szkocji.
Chyba w retrospekcji najbardziej uderza mnie spadek naszej konsumpcji, znaczy, spadała od paru lat, ale teraz jakby bardziej to widzę. Przy utrzymaniu diety, niskich potrzeb i oczekiwań co do tzw. życia, coraz częściej dziwię się, po co sklepy. Albo po co 80% tego co w sklepie. Kto to w ogóle kupuje? dlaczego?
Ok, dokupiliśmy większy tv, nowy samochód służbowy jest też nadal w miare nowy i fajny. Bawimy się samochodami, komputerami, modelami, czy grafiką, czy innym rzemiosłem - coś tam się kupuje do tego. Ale na co dzień jest dojmujące wrażenie, że prawie wszystko jest zbędne, poza Drugą Osobą, odrobiną zdrowia, muzyki, internetu i paroma drobiazgami. I żeby zdalne dzieci ciepło miały.
Pewnie dopiero jakby mi zabrakło czegoś (albo na coś) zorientowałbym się, że jest inaczej niż się wydaje.
Ale póki co, podsumowaniem roku niech będzie nasz chyba najfajniejszy zakup 2014 (czyli podkładka pod notebooka z IKEA):
A jeszcze tak wielu rzeczy i "rzeczy" musimy się pozbyć.