No niestety, nieunikniony
ciąg dalszy.
Bo wiecie rozumiecie, to że w UK a szczególniej w Szkocji można się zaczepić na legalu, za adresem, bankiem, ZUSem, skarbówką i te pe w jakiś tydzień, to było dla mnie jasne, i skądinąd ten plan wykonałem.
Ale co nawet mnie zaskakuje, to jednak są pewne szczegóły i takie jakieś finezyjne zorganizowanie tej krainy, które przekracza pojęcie wąsacza jak ja - dla którego stan dezorganizacji "najweselszego baraku w obozie" był naturalny, a ostatnie dwie dekady z hakiem niewiele zmieniły w moim obrazie działania państwa polskiego, od poziomu gminy do najwyższych władz.
Powiedzmy, wiedziałem, że Szkocja ma legendarnie uproszczone i przyjazne dla obywateli samorządy i nadzór nad działalnością gospodarczą itp. ale co innego wiedzieć, a co innego kiedy w ciągu dwu tygodni dopada mnie listownie Electoral Registration Officer z shire (bo tutaj nie ma hrabstw, czy counties, tu jest Szkocja, więc są SHIRE, mała rzecz a cieszy jakby była z Tolkiena) w którym se zamieszkałem, z propozycją, że skoro się tu wprosiłem i jeśli jestem obywatelem EU, to może zechcę se pogłosować lokalnie albo i do Parlamentu Szkockiego, bo mam prawo - więc jeśli chcę, oto jest koperta zwrotna i formularzyk, tu się wypełni a tu się podpisze, i ew. se pobiorę z netu formularze do głosowań, albo przyślą mi pocztą. A jeśli życzę sobie olać wybory do parlamentu EU w kraju buraka i ziemniaka, i wolę głosować w kraju single malta, to też da się załatwić, tylko muszę poprosić ER Officera o dodatkowe papiery na to.
No może tak jest normalnie i przesadzam w zdziwieniu, ale o ile mi wiadomo, w PL nikt nic podobnego rezydentom z EU po 2 tygodniach nie proponuje.
Więc czuję się mile zaskoczony.
Co mi nieco maskuje rozczarowanie, że w tej samej kopercie przyszła nowa klasyfikacja podatkowa chałupy - i już po dwu tygodniach rezydentury mógłbym się pokłócić z urzędnikami i specami o wycenę nieruchomości. I to nie swojej. Co tak naprawdę też świadczy na korzyść, bo w PL to nawet jako właściciel nie miałem żadnych możliwości spierać się o podatek gruntowy i od budynków. Tu jako najemca mam na to 6 miesięcy w dwu instancjach bodajże. Ale chyba mi się nie chce.
Na razie sobie ostrożnie tłumaczę, że to tylko takie ogólne złudzenie i mylne pierwsze wrażenie, bo tak naprawdę, tu jest jak zwykle i jak wszędzie, System.
Ciekawe, czy i kiedy uznam, że niekoniecznie.