Przypadkiem kiedy ludzie mądrzy
zastanawiają się czy przystoi dissować korposy, korzystając z ich "darmowych" narzędzi i jak się to może skończyć, kiedy korposy powiedzą "nie" albo wytną dowolnie srogi numer, w moim małym światku padł kolejny obszar "darmowości" by korpo. Otóż na kompie bez adblocka nagle wylazły mi reklamy na typowym wordpressie, opisane
tą stronką, z czego dowiedziałem się w ogóle, że bywają nie tylko programy reklamowe dla blogerów
zbierających na ipada te adsensy i adsrensy, ale są też programy reklamowe dla blogerów nie zbierających na ipada, w stylu "zapłać, to może nie wstawimy ci w stronę reklamy".
W sumie, do tego samego zmierza Blox wielkimi krokami, i dlatego poszedłem sobie z niego. Ale naiwnie myślałem, że, wiecie, to Wordpress, wiecie, rozumiecie.
Wszystko jest jasne, tak, wiem, tu nie ma darmowych obiadków, korpo jest korpo, darmowe są tylko kłopoty. Ale w ponurzasty poniedziałkowy poranek i spiętrzeniu różności i problemików, dobiło mnie to dodatkowo.