(notka i komentarze są automatycznym importem z Bloxa, w razie rażących błędów proszę o info na boniWYTNIJ@clouds-forge.eu)Następny ranking w ramach szrot-dreamcars - large luxury, a przynajmniej zbliżone do. Z powodów jak w części poprzedniej, nie będzie maybachów ani rollsów phantomów. Nie będzie też starawych sentymentalnych szrotwagenów, których sam używam, bo są stare; ani segmentów E prawie nówek, bo kosztują raczej słono. Najgorsze, że poza czołówkę wypadło kilka genialnych large luxury z Ameryki albo robionych na USA; podobnie jak kilka, w PL oczywistych, niemieckich solidnych executive cars, ale tego akurat nie żałuję, bo są nudnawe. Co zostało w temacie "solidny i spokojny kawał fury, 4 drzwi, dużo miejsca z przodu i z tyłu, komfort i gadżety, wystarczające osiągi" a przy tym pół ceny nowego kompakcika golca?
3. Audi A8

Jedyny przedstawiciel bunkrów poniemieckich na kołach, jaki załapał się do pierwszej trójki. Ale niekoniecznie w dowolnej wersji, bo mam tu na myśli raczej wyłącznie Audi A8-D2 4.2 quattro (ew. wersja S8, kto bogatemu zabroni, dla niezorientowanych - "bunkier usportowiony" silniki >340KM itd.), ale nic poniżej. W temacie bije na głowę prawie całą konkurencję pod względem technologii - silniki 4.2, układ AWD quattro, aluminiowa buda, dobre zawieszenia, wystarczająco gadżetów - bezpośrednia konkurencja miewa braki w tych tematach. Jedyne poważne wady, to stylistyka stodoły, wewnątrz też, i koszta utrzymania raczej z kosmosu, niż z normalnego szrotowiska, nawet jak na segment executive.
2. Chrysler 300M

No dobra, tu troszkę naciągam, bo chrysiek 300M ledwo się łapie na large luxury, jest troszeczkę za mało large i za mało luxury, muszę też mocno przymknąć oko na układ przednionapędowy i starawy automat. Ale, powiedzmy, dobrze odpasiona wersja z silnikiem 3.5 (mającym satysfakcjonujące 250KM porównywalne z V8 konkurencji) daje radę. Gadżetów i komfortu wystarczy przeciętnemu Kowalskiemu aż nadto. A bije na łeb konkurencję dwoma rzeczami - luuudzie, jaki ten samochód jest śliczny z zewnątrz i wewnątrz (FYI - o gustach się nie dyskutuje :P ), nic z tego segmentu nie zbliża się nawet na milometr do 300M (a najdalej ma jego następca, krówka 300C...). Druga sprawa, koszta - zakup i utrzymanie takiego sprzed 2000r to, z bardzo grubsza rzecz biorąc, fistaszki.
1. Lexus LS


Tu już nic nie naciągam, bo to sedno autka large luxury, moim zdaniem - solidny sedan V8, napakowany komfortem. Legendarne bezgłośne silniki, każdy szczegół przemyślany i dopracowany, wszystko z najwyższej półki. Awaryjność na poziomie, którego zazdrościła reszta branży, a użytkownicy normalnych samochodów wcale nie znają. A przy tym nieco mniej nudny i nieco bardziej egzotyczny, moim zdaniem, niż merole, bmw czy audi - a ja zawsze wybiorę niszę, zamiast tego, co każdy prezes. I najciekawsze, że starsze LSy są dosyć tanie, taki jak na zdjęciu LS430 z 2001 jest może nieco w górnej strefie cenowej dla szrotu (pojedyncze trafiają się ok 25k, na razie raczej 30kzł), ale prawie identyczny LS400 z 1996-97 jest całkiem osiągalny; a pierwsza seria LS400 sprzed 1995 to w ogóle, taniocha (no ale nie wyglądają tak dobrze, zarówno w sensie stylistyki, jak i zużycia). Utrzymanie, oczywiście, bywa kosztowne, ale nie bardziej niż niemca czy amerykańca z segmentu. Szkoda, że w praktyce już nie potrzebuję sedanów 4 drzwi, i chyba se takiego jednak nie kupię.
Konkluzja - jakim cudem nie załapał się do trójki lincoln czy cadillac, to gupia jestem i sama nie wiem...