Na tle pogaduszek na forach samochodowych ulęgła mi się drobna notka o życiu firm i o elitach socjoekonomicznych.
Lexus zaczynał jako pomysł Toyoty na wejście w rynek pojazdów luksusowych. Pomysł generalnie skuteczny i udany, gdyż marka, jej image, pozycjonowanie, jakość, itd. odniosły przez 30 lat kolosalny sukces i dały Toyocie bardzo dużo monetek.
Pierwszy i flagowy pojazd Lexusa, pierwszy LS400 ("luxury sedan") był zaprojektowany w ponadczasowej oszczędnej estetyce, jako konkurencja zasiedziałej niemieckiej i angielskiej elity producentów luksusowych nie-ręcznie robionych samochodów, szczególniej w percepcji USA - Mercedesa, Jaguara, Audi czy BMW. Nie szczędząc kosztów, na rzeczywistym greenfieldzie zrobiono kultowy silnik V8, klasyczną budę i wnętrze, a jako szok-elementu użyto względnie niskiej ceny i fenomenalnej japońskiej jakości.
Najnowszy flagowy LS500 (także w wersji hybryda) został zaprojektowany jako oczywiście luksusowy i silny, ale też szpanerski i drogi dziwoląg, z nadzieją na wyznaczenie trendów w masowej percepcji "luksusowego samochodu" i "ucieczkę do przodu" nie tylko przed niemiecką, ale wkrótce azjatycką konkurencją. I nie na jakimś greenfieldzie, ale na gratach z paru poprzednich modeli, jak sportowy LC500 czy sport-sedan GS-F.
Kto chce, może sobie porównywać do woli w internetach, wrzucam tylko drobny, acz dobitny moim zdaniem, przykład z wnętrza, "kąt" pasażera z wypasionego prototypu 1989r. i z najbardziej wypasionej wersji 2018. Aha, ta "radełkowana" wstawka to szkło, luksusowej marki Kiriko.
Co się stało, że się zesrało? Że flagowy Lexus nagle zawstydza fanów "Pimp my ride", oraz bryki amerykańskich dealerów i japońskich alfonsów? Że jego cena jest szok-elementem, ale że raczej drogo (gdzieś tak od 80k funtów, do 100k z drobnymi), a nie, że raczej tanio? Że jakość lexusów nie wydaje się wzrastać, ale raczej spada przez ostatnią dekadę?
Prozaicznie, Lexus osiągnął ten moment w życiu firmy i marki, kiedy chciwość i marketoidy napędzają właścicieli i zarządzających do odcinania kuponów i poszerzenia targetu z bogatej elity na całą populację. Oczywiście, to ewolucja przez dekady (od wprowadzenia przebrandowanej Camry czyli lexusa ES, czy prób konkurencji z BMW 3 lexusem IS, itd.), a nie jakaś rewolucja, tyle, że taka ewolucja marki jakoś zawsze musi przyspieszać.
I po lexusie CT na bazie poprzedniego priusa i lexusie NX na bazie RAV4 (zresztą, to w sumie ta sama platforma toyoty, tylko w wersji haczbak i minisuv), przychodzi właśnie UX, czyli miejski crossover, na najnowszym priusie i corolli. Ogólnie, to ten sam moment, kiedy Mercedes zrobił A klasse, czy Audi zaczęło rebrandować normalne VW z odrobiną błyskotek, jakości i "odpowiednią" ceną, itd.
A ponieważ "wspólny mianownik" gustów targetu w formie 30mln "przeciętnych" ludzi, a 300tys "elitarnych" ludzi, jest tak różny jak (angielskojęzyczne) bardzo popularny TV reality show a niszowa bestsellerowa książka, nowy okręt flagowy Lexusa wygląda jak wygląda.
Drugi aspekt, to jest zmiana przez ostanie 30 lat aspiracji i gustu elit czy "elit", które rzeczywiście kupują flagowiec Lexusa, a nie tych, do których ma przemawiać styl i image Lexusa, żeby se kupili nieco przepłaconego "miejskiego suva".
W skrócie, powiedzmy, w 1990r. wielkim fanem najdroższego lexusa (LS400) w obszarze "celebryta związany z popkulturą" był, warty wtedy kilkaset milionów dolarów, Steven Spielberg, znany z reżyserii i produkcji paru przebojów kina. W 2012r. wielkim fanem najdroższego lexusa (LFA) w obszarze "celebryta związany z popkulturą" była, warta kilkadziesiąt milionów dolarów, Paris Hilton, znana z reżyserii i produkcji sex-taśmy.
Co też częściowo tłumaczy, dlaczego LS500 wyglada tak, jak wygląda.