W latach '90 trafiła nam się muzyczna
czarna dziura, z powodów różnych, chyba głównie przez gwałtowne przybycie zajęć, obowiązków, dzieci i innych takich, tudzież niziutkie zasoby (dla przypomnienia: pod koniec '90 CD były raczej drogie, DVD jeszcze nie było w zasięgu; net już był, ale raczej 33kbps niż 56kbps). Ale nawet w tym czasie trafiały się muzyczne znaleziska i wykopki, na przykład ktoś (pozdro) przysłał nam w prezencie zripowany zylion płyt folk/celtyckiej/irlandzkiej (bo ktoś jest takiej muzy fanem, odkąd go pamiętam), na paru CD, w niskiej jakości, ale jednak było to wspaniałe.
Przedtem była oczywiście Enya, Clannad i ska, tudzież Carrantuohill, czy podobne odpryski, ale wtedy, około 1997 chyba, przez tę kompilację, trafiła mnie ta muzyka ponownie z dużą siłą.
Oczywiście, wraca to falami, jak zawsze z moim gustem muzycznym bywa, więc czasem prawie zapominam, a czasem słucham czegoś na okrągło - ostatnio padło na
Loreenę McKennitt.
Która bardzo dobra jest w te muzyczno-celtycko-folkowe klocki. I tyle.
Żartowałem.
Chyba powyższy kawałek wykatapultował McKennitt z niszy folku irlandzkiego i okolic, w rejony mainstreamu i wielkiej popularności (BTW coś jak "Orinoco Flow" Enyę ok. dekadę wcześniej i równie niespodziewanie). Ale ja chyba wolę utwory z wcześniejszej płyty, "The mask and mirror", jakby bardziej zakręcone i bardziej world-etno - o ile pamiętam, "świeższej" po podróżach Loreeny.
Niestety, w 1998 nieszczęście przerwało jej rozkwitającą karierę na prawie dekadę (jej ukochany narzeczony, jego brat i ich przyjaciel, utonęli w wypadku na małej łódce, na Wielkich Jeziorach). Prostacka, ale jednak prawda - czas leczy rany; obecnie Loreena znowu nagrywa, koncertuje, robi dobro i piękno, jak przez lata.
A za poniższy kawałek, to jakiś pomnik jej powinienem, ale taki w granicie i platynie. Tudzież powinienem napisać w końcu glosę do
philosophia perennis, do mistycyzmów wszystkich czasów, miejsc, kultur i Rzeczywistości, a pisać - słuchając jak Loreena śpiewa "Noc ciemną duszy" Jana od Krzyża. Ale to może innym razem.
(jeśli linki prowadzą w cyberpustkę czy cyberkaszanią, przepraszam, ale nie mam w domu youtuba, więc walę w ciemno - o tym też trzeba notkę, hejterską...)