(notka i komentarze są automatycznym importem z Bloxa, w razie rażących błędów proszę o info na boniWYTNIJ@clouds-forge.eu)Chyba najbardziej z całego bełkotu medialnego i internetowego po zamachu w Norwegii zdumiał mnie zupełny drobiazg i drobna "refleksja", która wpadła mi w oko w zupełnie dziwnym miejscu, czyli na bashu: "Chrześcijański prawicowiec rozstrzelał 80 osób w Norwegii, takie rzeczy to tylko u muzułmanów i katoli, czemu nigdy nie słyszeliśmy o ateiście, który krzyknąłby "Boga nie ma!", i BUUM"
To, że edukacja przebiła muł pod dnem, i że delikwent jeden czy drugi, nie ma najbledszego z bladych pojęć jakie wojny i zbrodnie uprawiano w imię wojującego a(nty)teizmu, choćby tylko w ramach Rewolucji Francuskiej czy różnych -izmów XXw; czy o wyrzynkach innych religii poza chrześcijaństwej i islamem - to mnie nawet nie zgrzewa zbytnio, bo czego można wymagać od głąba, poza tym, żeby nadawał się na bigos.
Ale w kontekście trochę pojąć nie mogę, że w tak wielu łebkach brakuje jakiegoś podstawowego zdrowego rozsądku, czy wręcz instynktu samozachowawczego. Dla mnie jest dość oczywiste, że mli-mli czyli opiekuńcze i permisywne społeczeństwo jest na razie raczej marzeniem, i efemerydą i niszą, geograficznie i historycznie. Tymczasem spora część społeczeństwa za każdym razem wybałusza, także wirtualne i medialne, gały, na dowolny przejaw przemocy, jakby wszyscy już żyli w betryzowanym raju. A przecież przeciętny pobredzający w mediach publicysta czy zjadacz komunikatora (trafiający na basha) może spotkać się z intencjonalną przemocą praktycznie na każdym kroku; może dostać w mordę od dresa za nic (pozdrowienia dla "dostaniętego" chłopaka córki, i jego kolegi w szpitalu); może trafić na wkurzonego policjanta, kibola, karka, człowieka, i praktycznie każdy może próbować zrobić mu fizyczną krzywdę. Stąd niepojęta dla mnie amnezja o przemocy, oczywiście jeszcze nieco większa w społeczeństwach bardziej "skandynawskich", niż w PL.
Służby siłowe i kompleks militarno-przemysłowy mają na wszystko TLA, czyli three-letter acronym, na Breivika też. Tytułowy VTB to nie amfibia czy inne letadlo, ale Violent True Believer, czyli taki Breivik, Hamas, ibn Laden, i każdy w ogóle, kto stawia posiadane idee i przekonania wyżej niż zdrowie i życie, na ogół cudze, ale swoje też. Jak ktoś ciekawy, to se może poczytać np. biuletyn FBI z klasyfikacją i rozważaniami o typach. Tylko, że, tak naprawdę, VTB to jest wydumka i wytrych, bo przecież same FBI, CIA i służby, każdy żołnierz i partyzant nawet w słusznej sprawie, to też VTBs, tylko najwyżej na garnuszku państwa (no chyba, że cynicznie nie wierzy w to co robi, ale jakoś mało kto kończąc służbę ogłasza się za najemnika, i np. pracuje dla Izraela albo Hamasu, zależnie kto lepiej płaci). I póki co, każdy homo sapiens, szczególnie facet, łatwo staje się Violent, a w ogóle każdy w miarę inteligentny byt jest True Believer (w temacie i w moim świecie - różnice między wiarą a wiedzą są przyzerowe i pomijalne). Rozsądnie jest przyjąć, że naprawdę mnóstwo ludzi, tak na oko 10% populacji, daje wyraz swoim Bardzo Silnym Przekonaniom (TB) za pomocą Przemocy (V), a przekonania te rozciągają się od ładnych i ogólnie popieranych "trzeba bronić słabszych" czy "trzeba przeciwstawiać się przestępcy" przez "Legia pany", "śmierć frajerom", "bo zupa była za słona" i "wpierdol pedałom" po "a pozabijam ONYCH wszystkich, albo tylu, ilu dam radę". I te wszystkie słitaśne typologie VTB itp. pracki paranaukowe można o kant biodra rozbić, bo jeśli przyjąć z dobrze udokumentowanych statystyk np. policji itp. że 10% czy nawet nieco więcej, procent, tej na pozór cywilizowanej populacji (bo o tej nieco gorzej cywilizowanej, to lepiej nie mówić...), wyraża się w przemocy i zlewa prawo - to NIE MA żadnej realistycznej możliwości wyłapania np. świra, który od pierdolenia, jak to dobrze, że Breivik nie pozabijał ludzi, tylko socjalistów, przechodzi do nawoływania do przemocy, a potem wprost do przemocy, docelowo z paleniem ludźmi w przemysłowych piecach. A już szczególniej nie sposób wyłapać, jeśli w ogóle nie gada, tylko bierze się za solidną "robotę" jak Breivik czy bohater tej notki. I nie, bogate społeczeństwo w typie skandynawskim nie chroni przed zaistnieniem takiej przemocy, bo już dawno wiadomo, że przestępczość i przemoc wcale nie spada ze wzrostem ekonomicznym i socjalem, jak śnili XIXw teoretycy. Więc uciec też nie bardzo jest jak i gdzie, gdyż mli-mli nie ma nawet w Danii i Szwecji, a świat jest już raczej ciasny, no i nie każdy lubi i chce pomieszkiwać na bezludziu - bo tam gdzie ludzie, tam przemoc, w imię JAKICHŚ przekonań, jest praktycznie PEWNA.
I jedyne co mnie dziwi, to że ktokolwiek się temu dziwi - tak jakby w roku 2011AD w PL na każdym medialnym winklu, i na każdym kroku, spotykało się Ghandiego, Dalaj Lamę czy podobnych Nonviolent True Believers.